18-letni chłopak bierze dwa karabiny i idzie do szkoły zabijać. Strzela do kilkuletnich dzieci. Zabija 19. To rzecz jasna wielka tragedia, ale też nic nowego w USA. Do krwawych jatek w amerykańskich szkołach zdążyliśmy przywyknąć na tyle, że szokujące są już tylko te, w których jest dużo ofiar. Jak to możliwe, że mekka zachodniego świata, szczycąca się swoim bogactwem – nie umie ochronić swoich dzieci przed nastolatkami z bronią? Rozmawiamy z dr. Łukaszem Pawłowskim, psychologiem i socjologiem, doradcą politycznym oraz współautorem „Podcastu Amerykańskiego”. Portal satyryczny „The Onion” publikuje regularnie artykuł zatytułowany za każdym razem „Nic nie da się z tym zrobić – mówi jedyny kraj, który ma taki problem”. Rocznie masowych strzelanin – w których co najmniej cztery osoby, nie licząc strzelca, ponoszą śmierć lub odnoszą rany –jest grubo ponad 600. W wielu stanach trudniej jest zrobić prawo jazdy, niż kupić broń. W Teksasie – nastolatek wcześniej kupi karabin, niż puszkę piwa. Dlaczego politycy nie chcą tego zmienić? Wielu z nich taka decyzja kosztowałaby miejsce w Kongresie czy miejsce w Senacie. Stąd sposoby na odwracanie uwagi. Jeden z najczęstszych – kiedy dochodzi do takiej tragedii, to pojawiają się głosy: nie rozmawiajmy o legislacji, tylko uczcijmy ofiary. Inna strategia: poszukiwanie jakiejś cechy charakterystycznej danego przestępcy. Jeżeli przestępca dużo siedział w mediach społecznościowych, to można się tego uchwycić. Byle nie rozmawiać o broni.

Podden och tillhörande omslagsbild på den här sidan tillhör Newsweek Polska. Innehållet i podden är skapat av Newsweek Polska och inte av, eller tillsammans med, Poddtoppen.