Nad jezioro przyjechaliśmy z samego rana – powiedział Bagieta. – Słońce dopiero wschodziło, a nad taflą jeziora unosiła się poranna mgła, przez którą prześlizgiwały się żarzące się promienie słońca. Jak gdyby jezioro płonęło. Dym na wodzie i ogień w niebie – dodał, puszczając oko. – Dziewczyna była szara, napuchnięta, ciężko było ja zidentyfikować. Na sobie niczego nie miała i leżała w zaroślach na plecach. Chyba pierwszy raz coś takiego widziałem i zanim się zorientowałem, puściłem pawia.  Niewiele lepiej wyglądał aspirant Koperek, który prowadził to śledztwo. Też pobladł i wyglądał jak meduza wciśnięta w szaroniebieski mundur policyjny. Nie lubiłem nigdy tego typka. Nie miał pojęcia o pracy operacyjnej, był takim śledczym jak ja pianistą jazzowym. A dodam, na wszelki wypadek, że nawet Do Elizy nie potrafię zagrać. Dostał tę robotę, bo był milicjantem bez charakteru, siedział w papierkach i kiedy przyszła lustracja, niczego na niego nie mieli. A że udzielał się w kościele jako zakrystian, szybko uznano, że była to działalność opozycyjna i błyskawicznie dostał gwiazdkę na pagonie.  Na komisariacie nikt go nie lubił. Był człowiekiem nieprzyjemnym, a do tego leniwym. Najgorsza z możliwych mieszanek. Wysługiwał się młodszymi stopniem, wiecznie miał o coś pretensje, żądał jakichś nieludzkich nadgodzin. Aż wreszcie odszedł, w noc sylwestrową z 2000 na 2001, przytuliwszy samochodem po pijaku prawie pięciusetletni dąb, będący naszym pomnikiem przyrody.  Wróćmy jednak do rzeczonego poranka.  Na miejscu nie znaleziono niestety wielu tropów. Dziewczyna nie miała ubrań, nie miała dokumentów. Po obrażeniach na ciele można było wnioskować, że została spenetrowana wbrew swojej woli. Na szyi widoczne były ślady silnego uścisku. Sekcja wykazała jednak, że przyczyną zezgonienia było (cytuję) „zatkanie dróg oddechowych płynem, najprawdopodobniej wodą.” Miejsce, w którym dziewczynę znaleziono, nie było z pewnością miejscem zbrodni, bo w okolicy nie było ani śladów stóp, ani kół. W zasadzie policja nie miała niczego. Nie miała nawet zgłoszeń o zaginięciach z ostatnich dni.  Postanowiono umieścić jej zdjęcie w Echu Lachna, licząc na to, że ktoś ją rozpozna. I już tego samego dnia, kiedy opublikowano tę fotografię, na policję zgłosił się ojciec dziewczyny. Okazanie potwierdziło, że to była jego córka. Nie miał z nią kontaktu od kilku dni, ale córka wyjeżdżała do Poznania do szkoły i nikt nie podejrzewał, że tam nie dotarła.   📷 Instagram https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/@gautama_de_mazan  📘 FB https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398 👨‍👩‍👧‍👦 GRUPA https://www.facebook.com/groups/444573436552346 🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo  „ta historia wydarzyła się naprawdę”.  #podcast #true #crime

Podden och tillhörande omslagsbild på den här sidan tillhör Tomasz Szczepański. Innehållet i podden är skapat av Tomasz Szczepański och inte av, eller tillsammans med, Poddtoppen.